0
*** NAJBLIŻSZY MECZ PIŁKARSKIEJ EKSTRAKLASY NA STADIONIE PRZY SPORTOWEJ: PGE GKS BEŁCHATÓW - CRACOVIA KRAKÓW * PIĄTEK, 30 KWIETNIA GODZ 17:45 * ZAPRASZAMY! ***
 DrużynaPkt.Bramki
1Wis?a Krak?w503-16
2Lech Pozna?4637-18
3Ruch Chorz?w4332-20
4Legia Warszawa4228-14
5PGE GKS Be?chat?w3828-21
6Lechia Gda?sk3225-25
7Polonia Bytom2924-23
8Zag??bie Lubin2823-29
9?l?sk Wroc?aw2723-23
10Jagiellonia Bia?ystok2625-20
11Cracovia 2319-32
12Korona Kielce2325-36
13Piast Gliwice2325-35
14Arka Gdynia2220-27
15Odra Wodzis?aw2017-32
16Polonia Warszawa2017-34

Rozwiń tabelę


KORONA
Kielce
PGE GKS
Be?chat?w
24. kolejka Ekstraklasy
Wtorek, 20.04., g. 20.45
RELACJA LIVE
PGE GKS - ODRA
3 : 0
Dawid Nowak - dwie (15, 76),
Mateusz Cetnarski (72)





MŁODA EKSTRAKLASA U-21
 DrużynaPkt.Bramki
1Zag??bie Lubin4132-20
2Ruch Chorz?w3524-13
3Legia Warszawa3429-21
4Lech Pozna?3332-18
5Cracovia 2936-33
6PGE GKS Be?chat?w2832-27
7Odra Wodzis?aw ?l?ski2726-23
8?l?sk Wroc?aw2530-35
Rozwiń tabelę





Sponsor zostaje w Skrze i GKS
Dwa bełchatowskie kluby - Skra i GKS - nie stracą głównego sponsora. - Spółki skarbu państwa mogą i będą mogły przekazywać pieniądze na sport - deklaruje minister Mirosław Drzewiecki.


Od kilku miesięcy głośno jest o tym, że Ministerstwo Skarbu, które jest właścicielem państwowych firm, zakaże im finansowania sportu zawodowego. Chodziło przede wszystkim o zawodowe kluby. Zapowiadano, że przygotowywana jest specjalna ustawa, która to ureguluje. Jako przykłady podawano Zagłębie Lubin, utrzymywane przede wszystkim przez KGHM, oraz bełchatowskich piłkarzy i siatkarzy, sponsorowanych przez Polską Grupę Energetyczną. W podobnej sytuacji jest też m.in. koszykarski Turów Zgorzelec (PGE) oraz Zaksa Kędzierzyn-Koźle (ZAK SA).

Okazało się, że z dużej chmury spadł mały deszcz. - Naszym celem nie było likwidowanie dobrze działających klubów - potwierdza minister Drzewiecki. W ubiegły piątek ukazało się rozporządzenie ministra skarbu Aleksandra Grada. "Celem (...) było uporządkowanie zagadnienia sponsoringu w spółkach Skarbu Państwa" - czytamy w dokumencie. Według niego finansowanie sportu ma spełnić następujące cele: * propagować (upowszechniać i wzmacniać) markę; * budować pozytywny wizerunek spółki "poprzez przeniesienie na nią skojarzeń z podmiotu sponsorowanego"; * dotarcie do istotnych dla spółki firm i środowisk; * budowę reputacji spółki oraz pozyskanie uznania i sympatii opinii publicznej. Poza tym przed podpisaniem umowy sponsorskiej firma musi przynosić zyski.

Rozporządzenie sprzed tygodnia wprowadza jedną zasadniczą zmianę: do końca 2009 roku spółki skarbu państwa muszą pozbyć się udziałów w klubach sportowych. To komplikuje sytuację GKS Bełchatów. - Sportowa spółka akcyjna w całości należy do kopalni węgla brunatnego - informuje Jacek Kaczorowski, dyrektor KWB "Bełchatów".

Inaczej jest w PGE Skrze - właścicielem 100 proc. akcji spółki jest stowarzyszenie. - Dlatego nie musimy dokonywać żadnych przekształceń - twierdzi Piechocki.

Jacek Kaczorowski przyznaje, że trwają rozmowy z władzami Bełchatowa, które wyraziły chęć przejęcia GKS-u. - Wszystko jest na dobrej drodze - dyrektor. Zaraz jednak dodaje stanowczo: - Piłka nożna w Bełchatowie na poziomie ekstraklasy była, jest i będzie.

gazeta.pl

sportowefakty.pl 10.11.2008
Wyprzedzić Legię - zapowiedź meczu PGE GKS Bełchatów - Legia Warszawa

Dawno już PGE GKS Bełchatów i Legia Warszawa nie prezentowały podobnego poziomu ligowego. Jeżeli chodzi o bełchatowian to nie ma się za bardzo co dziwić, ale w przypadku Legii daje to już do myślenia, zwłaszcza z tego względu, że jest to klub, który co roku walczy o mistrzostwo.Bełchatowski zespół rośnie w siłę, co potwierdza ze spotkania na spotkanie. Co ważne, podopieczni trenera Pawła Janasa zdobywają coraz więcej bramek z akcji, a nie ze stałych fragmentów gry. Łukasz Garguła, Mariusz Ujek czy Dawid Nowak to w tej chwili niekwestionowani liderzy. Rzadko kiedy się zdarza, że ci sami zawodnicy zdobywają taką samą ilość goli w kolejnych meczach. W tym momencie ktoś może zarzucić, że były to spotkania z ligowymi słabeuszami. Wystarczy jednak spojrzeć na dotychczasowy dorobek bełchatowian i wyraźnie widać, że nie ma w tych dokonaniach ani trochę przypadkowości.

Janas w końcu poradził sobie z obroną, co było zmorą trenera Oresta Lenczyka i przez krótki czas Jana Złomańczuka. Sprowadzenie do Bełchatowa Marcina Drzymonta było chyba najlepszą inwestycją w grę defensywną drużyny. Jeżeli chodzi o linię napadu to co prawda nie gra już Carlo Costly, ale nie odbija się to na jakości spotkań. Na mecz z Legią powinien być już gotowy Dariusz Pietrasiak, który został ukarany czerwoną kartką w Zabrzu. Do składu wciąż na stałe nie może przebić się Mateusz Cetnarski, mianowany przez media jako następca Garguły. Prawdopodobnie będzie musiał jeszcze sporo się napracować żeby wywalczyć możliwość gry od pierwszych minut, ale już teraz udowodnił, że jest mistrzem końcówek, jeżeli nie typowym "jokerem". W chwili obecnej Nowak jest jednym z najskuteczniejszych zawodników w zespole, ale jak sam podkreśla ma cały czas problemy z wytrzymałością, co powoduje, że nie dogrywa spotkań do końca. Z kolei Ujek w swoich wypowiedziach szybko studzi zapędy kibiców, którzy oczekują, że PGE GKS wygra w łatwy sposób z Legią. W cieniu natomiast pozostaje chyba człowiek, który dla zespołu wyczynia rzeczy niemożliwe, czyli Krzysztof Kozik. Niektóre z jego interwencji zasługują na gromkie brawa i zdaje się, że tak jak za czasów gry w 2. lidze (obecnie 1. liga) był najlepszym bramkarzem w niej występującym, tak i tutaj może powalczyć o to miano, a wszystko zweryfikuje starcie z warszawiakami.

Trener Jan Urban do Bełchatowa przyjedzie na pewno z nietęga miną, ponieważ jego podopieczni ostatnim czasy coraz bardziej tracą na skuteczności, a największe gwiazdy zespołu nie przypominają swoją grą niczego, co mogliśmy oglądać w ubiegłym sezonie. Mowa tutaj m.in. o Rogerze Guerreiro, który w z meczu na mecz gra coraz słabiej, stracił na dynamice i szybkości, co tak irytuje Urbana, że wielce prawdopodobne jest, że ujrzymy go w Bełchatowie na ławce rezerwowych. Na tym jednak nie koniec problemów kadrowych Legii. Warszawski weteran, Wojciech Szala jest kontuzjowany, co nikogo już specjalnie nie dziwi. Do gry z powodu urazu na pewno nie przystąpi także Dickson Choto. To kto wejdzie do gry w jego miejsce nie jest pewne, ale jako faworyta wymienia się Pance Kumbeva. Czego można jednak spodziewać się po zawodniku, który blisko trzy miesiące nie pojawiał się w kadrze rozgrywek Ekstraklasy? Wszystko musi zweryfikować boisko. Co najdziwniejsze to Legia co roku pod koniec rundy jesiennej łapie zadyszkę i nie radzi sobie w meczach nawet z ligowymi słabeuszami. Bełchatowianie za wszelką cenę będą chcieli wykorzystać chwilową słabość zespołu trenera Urbana, zatrzymać trzy punkty u siebie i przeskoczyć Legionistów w tabeli. Swój prywatny interes ma poniekąd w tym także Janas, który zapewne chce definitywnie uciąć wszelkie spekulacje na temat jego możliwości trenerskich.

Super Express | 18.10.2008

Piłkarze Pawła Janasa mogą być zadowoleni z powrotu na ligowe boiska. O komplet punków w Bytomiu było ciężko, ale GKS zanotował czwartą wygraną z rzędu.

Przed spotkaniem w Bytomiu tak naprawdę trudno było wskazać faworyta. Bełchatów ostatnio na ligowych boiskach radzi sobie nad wyraz dobrze, ale to samo można powiedzieć o Polonii. Piłkarze Pawła Janasa chcieli podtrzymać passę trzech wygranych spotkań, z kolei zawodnicy Marka Motyki dwóch. Udało się gościom, chociaż bramka, która zapewniła trzy punkty, padła w samej końcówce spotkania.

Gospodarze gola zdobyli po pierwszej składnej akcji, gdy Jacek Trzeciak dograł do Jakuba Załbockiego. Obrońcy GKS przy tej sytuacji zaspali i napastnik z 12 metrów pokonał Krzysztofa Kozika. Potem jednak przyjezdni szybko się obudzili. Najpierw Costly idealnie podawał do pędzącego prawą stroną Patryka Rachwałą, którego strzał wylądował na poprzeczce. Potem świetną okazję miał Dawid Nowak, który z kolei strzelił wprost w interweniującego Peskovicia. Udało się za trzecim razem, gdy Tomasz Jarzębowki popisał się cudownym wolejem. Oba zespoły w pierwszej połowie stworzyły po jednej sytuacji (dla Polonii strzelał Jaromin, dla Bełchatowa Kuklis), jednak z obu obronną ręką wyszli bramkarze.

Po wznowieniu gry na boisku mieliśmy więcej fauli niż cieszących oko akcji. Po jednym z takich ostrych zagrań długo na boisku leżał Jarzębowki, jednak ostatecznie pomocnik Bełchatowa powrócił do gry. O obrazie spotkania w drugiej połowie niech świadczy strzał Carlo Costly'ego, który był tak niecelny, że wyleciał... za boczną linię boiska. Gdy jednak wydawało się, że w trzecim meczu 9. kolejki ekstraklasy padnie trzeci remis, Peskovicia w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pokonał Mateusz Cetnarski. Dżoker trenera Pawła Janasa, który na boisko pojawił się 18. minut wcześniej, zapewnił gościom trzy punkty.




Sport.pl | 18.10.2008

Sędzia Marek Mikołajewski wrócił tym meczem na boiska ekstraklasy. Kolejny arbiter, którego w przeszłości zatrzymała dolnośląska policja, może sędziować mecze polskiej ligi.

Mikołajewski został wyznaczony na sędziego głównego meczu Polonii Bytom z GKS Bełchatów. Spisał się przyzwoicie, choć momentami dopuszczał do zbyt brutalnej gry. - Uważam, że sędziował bardzo poprawnie - chwalił go prezes bytomskiego klubu Damian Bartyla, niegdyś także arbiter.

- Mecz nie był specjalnie trudny do sędziowania, prowadziłem już takich wiele - stwierdził po meczu Mikołajewski. Spotkanie na takim poziomie sędziował jednak po raz pierwszy od 8 grudnia ubiegłego roku. Od prowadzenia meczów został odsunięty po tym, jak zatrzymali go dolnośląscy policjanci w związku z aferą korupcyjną w polskiej piłce.

Mikołajewski sędziował mecze w polskiej ekstraklasie od 1997 roku. Głośno zrobiło się o nim w połowie ubiegłego roku, gdy jego nazwisko znalazło się na tzw. liście "Fryzjera". Wydział Dyscypliny PZPN zobowiązał go wówczas do podjęcia działań prawnych, które pozwolą mu się oczyścić z zarzutów o nieuczciwe sędziowanie. Tymczasem 19 grudnia, zaledwie kilka dni po tym, jak pełnił funkcję arbitra technicznego w meczu Ligi Mistrzów Chelsea-Valencia, został zatrzymany. Teraz nie chce komentować tamtej sprawy. - Wyrządzono mi sporą krzywdę, ale dopiero nadejdzie czas, gdy o tym opowiem. Formalnie nigdy nie byłem zawieszony, więc teraz nikt nie musiał mnie odwieszać. Po prostu przez ostatnie miesiące nie byłem obsadzany - mówi sędzia.

Powrót do sędziowania meczów ekstraklasy nastąpił stopniowo. Przed spotkaniem w Bytomiu, Mikołajewski sędziował w Młodej Ekstraklasie, Pucharze Ekstraklasy i II lidze. Przypomnijmy, że w poprzedniej kolejce na boiska powrócił inny arbiter, który miał podobne problemy - Marcin Wróbel.

Piłkarze Polonii Bytom mogą mówić o sporym pechu do Mikołajewskiego. Ostatni mecz, który ten sędzia prowadził w ekstraklasie to był pojedynek polonistów z ŁKS Łódź. Na Stadionie Śląskim bytomianie przegrali wówczas po golu straconym w ostatniej minucie. Teraz historia się... powtórzyła. Gdy upływała 90. minuta meczu Polonia-GKS, gola dla gości zdobył 20-letni Mateusz Cetnarski. Tym samym bełchatowianie wygrali czwarty mecz z rzędu. - Z punktów jestem zadowolony, ale z gry dużo mniej - komentował Paweł Janas, trener GKS.




Przegląd Sportowy | 2008.10.20

Tomasz Jarzębowski cudownym wolejem zdobył gola dla GKS Bełchatów z meczu z Polonią Bytom. Od nowego takie bramki będzie już jednak strzelał komuś innemu.

Jak pisze Przegląd Sportowy, choć "Jarza" w Bełchatowie czuje się bardzo dobrze, obecna runda będzie chyba ostatnią, jaką tam spędzi. Wraz z końcem roku wygasa mu obecna umowa.
- Mój menedżer Jarosław Kołakowski prowadzi rozmowy zarówno z Bełchatowem, jak z innymi klubami. Nie tylko z polskiej ligi, ale także zagranicznymi. Nie wiem, gdzie ostatecznie będę grał. Jedno, czego wymagam, to żeby do końca roku to wszystko się wyjaśniło – mówi piłkarz.

Przed rozpoczęciem obecnego sezonu dużo mówiło się o powrocie Jarzy na Łazienkowską. Taki ruch był uzależniony od odejścia Rogera Guerreiro. Jeśli Brazylijczyka z polskim paszportem udałoby się sprzedać, Legia sięgnęłaby po swojego wychowanka.

- Zimą Tomek będzie do wzięcia za darmo, po co teraz za niego płacić – przekonywał dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak, który także prowadzi rozmowy z Kołakowskim.

- Powiem tak. Zawsze powtarzałem, że Legia ma u mnie pierwszeństwo. Ale nic na siłę – wyjaśnia Jarzębowski.




Rzeczpospolita | 19.10.2008

Rozmowa z Tomaszem Jarzębowskim, obrońcą i najskuteczniejszym piłkarzem PGE GKS Bełchatów

"Rz": Bramką w meczu z Polonią Bytom zakończył pan konkurs na gola jesieni: obrońca strzela z woleja, lewą nogą, zza pola karnego. Nic lepszego już się w tej rundzie nie zdarzy.

Tomasz Jarzębowski: Mam szczęście do ładnych goli. A może nie tylko szczęście, bo takie strzały też się ćwiczy. Gdy byłem pomocnikiem trenowałem to częściej. Teraz gram w obronie, więc ćwiczę raczej dośrodkowania. GKS wygrał już czwarty mecz z rzędu. Wicemistrz Polski sprzed dwóch lat wreszcie wraca tam, gdzie jest jego miejsce?

Poprzedni sezon był dla nas bardzo trudny, z różnych przyczyn. Z drużyny odeszli świetni piłkarze: Rafał Boguski, Marcin Kowalczyk. Wzmocnień nie było, a wymagania się nie zmieniały. Wszyscy w Bełchatowie oczekiwali, że znów będziemy walczyć o mistrzostwo. To nam pętało nogi. Brakowało spokoju, świetnej atmosfery z tego sezonu, gdy byliśmy wicemistrzem. A teraz jest o nas cicho, niektórzy pisali nawet tuż po starcie ekstraklasy, że będziemy walczyć o utrzymanie. Myślę, że nasze miejsce jest jednak w górze tabeli. GKS nie tylko zwycięża, ale też znów gra tak ładnie jak za czasów Oresta Lenczyka. To zasługa Pawła Janasa?

Tak, chociaż to trener z zupełnie innej szkoły niż Lenczyk. Teraz nie chodzimy tak często na siłownię. U trenera Lenczyka było dużo ćwiczeń siłowych, dużo gimnastyki na materacach, a mało biegania. Dziś jest odwrotnie, do tego częściej ćwiczymy z piłkami. Bardzo dobrze wspominam trenera Lenczyka, ale czasami jak widać potrzebna jest odmiana. Paweł Janas sprowadził do klubu Zbigniewa Jastrzębskiego, fizjologa z którym pracował w reprezentacji. Przygotowali nas bardzo dobrze. Od kilku tygodni wszystko układa nam się jak należy. Skończyła się plaga kontuzji, Łukasz Garguła wraca do wielkiej formy, napastnicy odzyskali skuteczność. Na razie ja jestem najskuteczniejszym strzelcem drużyny, ale to długo nie potrwa.

Lepiej gracie w spotkaniach wyjazdowych niż u siebie. Dlaczego?

Może dlatego, że kibice w Bełchatowie nam nie pomagają. Nie czujemy wystarczającego wsparcia z trybun. Słychać docinki, drwiny. Jest grupa kibiców, którzy są z nami na dobre i złe, ale oni nie zawsze potrafią zagłuszyć prześmiewców.

Może kibice nie mogą wam wybaczyć poprzedniego sezonu, gdy ciągle wam wypominano, że zarabiacie krocie, a wyników nie ma?

Wypominano nam w gazetach nie tylko wysokość zarobków, ale i to, że w GKS bawią się w futbol za państwowe pieniądze. Trochę tego nie rozumiem. Czy tylko w Wiśle czy Legii wolno dobrze zarabiać, a jak klub leży trochę na uboczu, to już nie?

Pod ręką Janasa odżyli najlepsi piłkarze GKS, ale coraz lepiej grają również młodzi, o których wcześniej mało kto słyszał. Akcja po której strzeliliście zwycięskiego gola w meczu z Polonią to zasługa Pawła Adamca, dobrze od początku sezonu gra Janusz Gol.

Janusz przeniósł się do nas z czwartej ligi i z marszu wszedł do drużyny. Gra z takim spokojem, jakby był w ekstraklasie od dawna. Przypomina mi się Kuba Błaszczykowski, który też przeskoczył z czwartej ligi do pierwszej i potem już nigdy nie oglądał się za siebie. A Paweł Adamiec był z reprezentacją do lat 20 na ostatnich mistrzostwach świata, zabrał miejsce w kadrze Dawidowi Jarce.

Nie przeszkadzało panu, że wasz mecz prowadził Marek Mikołajewski, sędzia któremu prokurator postawił zarzuty korupcyjne?

Powiem o panu Mikołajewskim tylko tyle: miał długą przerwę w sędziowaniu i to było widać.




wp.pl | 2008.10.20

- Jest temat transferu do Bełchatowa – mówi Dawid Janczyk. – Nie ma takiego tematu – zaprzecza klub.

Informacje o powrocie Dawida Janczyka do polskiej Ekstraklasy krążą w mediach już od jakiegoś czasu. Piłkarz zaprzeczył, że zagra w Polonii Warszawa, ale potwierdził, że jest szansa występów w GKS Bełchatów.
- Chciałbym wrócić do Polski. Informacje, które pojawiły się odnośnie Bełchatowa są prawdziwe. Rozmawiałem z moim menedżerem na ten temat i mówił, że jest zainteresowanie ze strony GKS. W rachubę wchodzi wypożyczenie na pół roku. – mówił kilka dni temu na łamach portalu sportowefakty.pl napastnik CSKA Moskwa.

Z drugiej jednak strony, władze klubu z Bełchatowa zaprzeczają.

- W tej chwili nie ma takiego tematu. Poza tym, to chyba nas na niego nie stać. Ostateczną listę piłkarzy, których obserwujemy pod kątem gry w naszym zespole, przedstawimy dopiero po zakończeniu rundy jesienniej – mówi na łamach Przeglądu Sportowego prezes PGE GKS Andrzej Zalejski.

Gazeta pisze, że nawet transfer definitywny Janczyka do PGE GKS nie jest wcale nierealny. Zimą klub będzie mógł sprzedać bowiem Łukasza Gargułę, bowiem latem reprezentantowi Polski kończy się kontrakt i wówczas GKS nie dostanie za niego żadnych pieniędzy. A tak w grudniu lub styczniu kasę klubu może zasilić niemała





Gazeta Wyborcza Łódź | 3.09.2008

Mimo słabego początku rozgrywek nastroje w PGE GKS Bełchatów są coraz lepsze. Przede wszystkim dlatego, że do zdrowia wracają kontuzjowani gracze.
W ostatnim czasie sytuacja kadrowa w drużynie Pawła Janasa była fatalna, bo zespół nawiedziła prawdziwa plaga kontuzji. Przypomnijmy, że od dłuższego czasu urazy leczyli Grzegorz Fonfara i Dawid Nowak, jeszcze przed startem obecnego sezonu z kadry wypadli Maciej Stolarczyk i Łukasz Sapela, a już w trakcie rozgrywek Łukasz Garguła, Mariusz Ujek i Jhoel Herrera. Ale wszystko powoli wraca do normy. Do normalnych zajęć wrócili już Nowak, Sapela, Fonfara oraz Herrera i wszyscy oprócz tego pierwszego zagrali w weekend w meczu Młodej Ekstraklasy. Ale i Nowak jest już prawie gotowy do występów. Wczoraj podczas treningu bełchatowianie rozegrali wewnętrzny sparing i wszystkie trzy gole, jakie w nim padły, zdobył właśnie młody napastnik PGE GKS. - Rzeczywiście czuję się coraz lepiej, ale bramki strzelam na razie tylko na treningach - mówi piłkarz. - Myślę jednak, że wszystko idzie ku dobremu. Planowaliśmy, bym zagrał już w piątkowym meczu Pucharu Ekstraklasy z Arką Gdynia, ale chyba jeszcze lepiej trochę poczekać. Może zagram parę minut we wtorek z Lechem Poznań, a w kolejnym meczu ligowym ze Śląskiem Wrocław usiądę na ławce.

Nowak doznał kontuzji jeszcze w poprzednim sezonie w wyjazdowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Przeszedł zabieg, ale okazało się, że potrzebny jest kolejny. Ostatni raz na ligowych boiskach 23-letni napastnik wystąpił w maju.

Rozgrywki ekstraklasy wznowione zostaną dopiero w następny weekend (w najbliższą sobotę gra reprezentacja) i wszystko wskazuje na to, że szkoleniowiec drużyny z Bełchatowa będzie miał do dyspozycji kilku piłkarzy więcej niż dotychczas. Jest nawet duża szansa, że na ligowy mecz wróci również Garguła, który po urazie barku czuje się już coraz lepiej i też zagrał we wczorajszym sparingu. - Rzeczywiście trener ma do dyspozycji coraz więcej zawodników - mówi Dariusz Marzec, kierownik drużyny. - Jeśli do kolejnego meczu nie wydarzy się nic złego, to kadra będzie znacznie liczniejsza.

Do tego w poniedziałek PGE GKS pozyskał dwóch nowych zawodników - Piotra Kuklisa z Widzewa i Marcina Drzymonta z Korony Kielce. Oni także są gotowi do gry.

Po słabym początku rozgrywek - piłkarze z Bełchatowa zdobyli cztery punkty w czterech meczach i są na przedostatnim miejscu - poprawia się też atmosfera w drużynie. M.in. dzięki zajęciom integracyjnym - w tym tygodniu piłkarze PGE GKS grali w paintball i spotkali się na wspólnym grillu.

Gazeta Wyborcza Łódź | 2008.09.01

W ostatnim dniu okresu transferowego pomocnik Widzewa został na rok wypożyczony do PGE GKS Bełchatów

W tym sezonie Kuklis, reprezentant polskiej młodzieżówki, stracił miejsce w kadrze drużyny z al. Piłsudskiego. I miał małe szanse, by do niej wrócić. Teraz będzie walczył o miejsce w składzie PGE GKS, bo w poniedziałek został wypożyczony do tego klubu na rok. - Cieszę się, że tak się stało. Chcę przede wszystkim regularnie grać - powiedział "Gazecie" piłkarz.

Kontrakt Kuklisa z Widzewem miał przestać obowiązywać w czerwcu 2009 r., ale umowa została przedłużona o dwa lata. PGE GKS ma też prawo pierwokupu piłkarza za rok.  




Gazeta Wyborcza Łódź | 2008.09.01

  Drzymont, Kuklis i być może Włoch

Do poniedziałku niewiele działo się za to w Bełchatowie. Nie licząc piłkarzy, którzy wrócili do PGE GKS z wypożyczeń, to wcześniej sprowadzono tylko Janusza Gola z Polonii Świdnica. Ale wczoraj podpisano kontrakty z Marcinem Drzymontem z Korony i Piotrem Kuklisem z Widzewa.

Drzymont jest pewniakiem do gry w pierwszym składzie. Obrona PGE GKS spisuje się bowiem dramatycznie. Kontrakt z byłym już stoperem Korony działacze z Bełchatowa podpisali dopiero wczoraj, chociaż negocjacje z klubem piłkarza trwały od dawna. Kiedy w ubiegły piątek osiągnięto porozumienie, okazało się, że rozmowy trzeba zacząć od nowa. Wszystko skończyło się na szczęście po myśli działaczy PGE GKS i Drzymont wczoraj podpisał trzyletni kontrakt. Na rok z klubem z Bełchatowa związał się za to Kuklis. Jego umowa z Widzewem miała obowiązywać do czerwca przyszłego roku, ale przedłużono ją do 2011 r. PGE GKS ma też prawo pierwokupu piłkarza po roku.

Czy to koniec wzmocnień? Niekoniecznie, bo wczoraj po raz pierwszy z drużyną trenował zawodnik z Włoch. - Nazywa się Dennis Sama. Przez kilka dni ten 21-letni obrońca będzie testowany w zespole Pawła Janasa - informuje Michał Antczak, rzecznik prasowy klubu. Jeśli Włoch się sprawdzi, to nie będzie problemów z jego potwierdzeniem do gry, bo piłkarz jest właścicielem swojej karty zawodniczej. O dotychczasowym przebiegu jego kariery niestety nic nie wiadomo.  




  PAP | 2008.09.01

  Pomocnik Widzewa Łódź Piotr Kuklis podpisał w poniedziałek kontrakt z PGE GKS Bełchatów - poinformował PAP prezes piłkarskiego bełchatowskiego klubu Andrzej Zalejski.

22-letni zawodnik został do PGE GKS wypożyczony na rok. Nowy gracz PGE GKS nie otrzymałby zgody na transfer czasowy, gdyby wcześniej nie przedłużył kontraktu z Widzewem o dwa lata. Dopiero po wypełnieniu tego warunku działacze Widzewa wydali zgodę na wypożyczenie.

Kuklis jest drugim zawodnikiem pozyskanym w poniedziałek przez PGE GKS. Wcześniej trzyletnią umowę z bełchatowskim klubem podpisał obrońca Korony Kielce Marcin Drzymont.

Piłkarską karierę Kuklis rozpoczynał w ŁKS Łódź, z którego przeszedł do Widzewa. Po zakończeniu sezonu pomocnik mający za sobą występy w reprezentacji Polski nie ukrywał, że chciałby odejść ze zdegradowanego z ekstraklasy Widzewa. O pozyskanie swojego wychowanka zabiegał m.in. ŁKS, jednak działacze Widzewa nie wyrazili zgody na transfer do lokalnego rywala. Doszli natomiast do porozumienia z działaczami PGE GKS.




Dziennik Łódzki | 4.08.2008  

Nie w Arce Gdynia, lecz nadal w PGE GKS Bełchatów będzie grać młody i utalentowany piłkarz Artur Marciniak. W piątek wystąpi zapewne w ligowym meczu przeciwko Lechowi Poznań, czyli przeciwko klubowi, z którego został pozyskany do bełchatowskiej drużyny.

Marciniak miał odejść do Arki Gdynia, bo trener Paweł Janas nie widział obrońcy w pierwszej drużynie PGE GKS, a bardzo chcieli piłkarza gdyńscy działacze. Marciniak wyjechał już do Gdyni i trenował z zespołem Arki. Sytuacja diametralnie się zmieniła po groźnej kontuzji Macieja Stolarczyka, wykluczającej doświadczonego obrońcę z gry w GKS do końca rundy jesiennej. Z tego powodu bełchatowski klub nie wyraził zgody na wypożyczenie Marciniaka do Arki.

Artur to młodzieżowy reprezentant Polski, 18 sierpnia skończy 21 lat. Ma na koncie 28 występów w ekstraklasie - 19 w barwach Lecha i 9 w GKS.

Powrót Marciniaka sprawi, że do drugiej linii GKS będzie mógł wrócić Tomasz Jarzębowski. "Jarza" już był przymierzany do defensywy przez trenera Pawła Janasa w piątkowym sparingu z Wisłą w Krakowie. Jarzębowski na pewno jest cenniejszy dla drużyny, kiedy gra w pomocy, a nie w obronie.

Wygrana 3:2 nad mistrzem też ma swoją wymowę.

Stowarzyszenie Sympatyków GKS Bełchatów organizuje wyjazd do Poznania na inauguracyjny mecz ekstraklasy sezonu 2008/2009 z Lechem, który zostanie rozegrany w piątek, 8 sierpnia, o godz. 20. W poprzednich rozgrywkach GKS był jedną z czterech drużyn, której poznaniacy nie potrafili pokonać na własnym boisku (1:1). Cena wyjazdu 40 zł (15 zł bilet, 25 zł przejazd).




Gazeta Wyborcza | 3.08.2008

Artur Marciniak nie przejdzie z PGE GKS Bełchatów do Arki Gdynia. - Ten zawodnik nie jest na sprzedaż - deklaruje prezes bełchatowskiego klubu.

21-letni obrońca został najpierw wypożyczony, a później wykupiony z Lecha Poznań. W lidze grał niewiele, bo przez półtora sezonu wystąpił tylko w dziewięciu spotkaniach ligowych GKS, ale był kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski. W tym tygodniu niespodziewanie pojechał jednak do Gdyni i zaczął treningi z Arką. Jej trenerem jest Czesław Michniewicz, który zna Marciniaka z Poznania.

Okazało się jednak, że będzie musiał wrócić do Bełchatowa. - Nie chcemy go ani sprzedać, ani wypożyczyć. Trenerzy uznali, że jest nam potrzebny. Wysłaliśmy już pismo, by w przyszłym tygodniu wrócił do naszego klubu - twierdzi Andrzej Zalejski, prezes zarządu PGE GKS. Dlaczego więc Marciniak pojechał na testy do Gdyni? W klubie tłumaczą, że zaszło nieporozumienie. Zawodnik nie mieścił się w podstawowym składzie, dlatego postanowił poszukać sobie nowego zespołu. Kiedy jednak w GKS zorientowano się, że mogą być kłopoty z obrońcami - Stolarczyk w tym roku już nie zagra, Fonfara jest w trakcie rehabilitacji, postanowiono zablokować transfer Marciniaka, który już wrócił do Bełchatowa.

W piątek wieczorem PGE GKS zagrał w Krakowie z Wisłą. Szkoleniowcy mistrza Polski dali odpocząć podstawowym zawodnikom, którzy w środę zmierzyli się z Beitarem Jerozolima. Bełchatowianie mieli przewagę, mieli jednak problemy ze skutecznością. Poza tym słabiej spisywali się obrońcy, a drugi gol dla Wisły był podarunkiem od Krzysztofa Kozika, który po strzale wypuścił piłkę z rąk. - Popełnialiśmy proste błędy przy straconych bramkach - mówił Paweł Janas.  




  Gazeta Wyborcza | 29.07.2008

Nowemu trenerowi drużyny z Bełchatowa wciąż przybywa kłopotów. Wcześniej stracił dwóch bramkarzy i napastnika, a teraz stopera.

Do grupy kontuzjowanych zawodników - Łukasza Sapeli, Grzegorza Fonfary i Dawida Nowaka - ostatnio doszedł Maciej Stolarczyk. Doświadczony obrońca w meczu sparingowym z Ruchem Chorzów doznał urazu kolana. Przypuszczano, że to uraz łąkotki. Dokładne badania wykazały jednak, że zerwane zostały więzadła w kolanie. Związana z tym przerwa w treningach przekroczy pół roku, co oznacza, że Stolarczyk może zagrać dopiero w rundzie wiosennej. Tak więc Paweł Janas ma do dyspozycji tylko trzech stoperów: Dariusza Pietrasiaka, Pawła Magdonia i Edwarda Cecota.

To i tak lepiej niż z bramkarzami, bo po urazie Sapeli w kadrze zostali Krzysztof Kozik i niedoświadczony Rafał Misztal. Nic dziwnego, że klub z Bełchatowa interesuje się Maciejem Mielcarzem z Korony Kielce.To jednak nie koniec zmartwień szkoleniowca PGE GKS. Na kontuzje narzekają bowiem dwaj lewonożni zawodnicy: Jacek Popek i Piotr Klepczarek. - To są bardzo drobne urazy, jakie mogą przytrafić się każdemu. Za dzień czy dwa wrócą do normalnych zajęć - uspokaja Dariusz Marzec, kierownik drużyny.

Wszystko wskazuje, że z zespołu odejdzie Artur Marciniak, który od wczoraj trenuje z Arką Gdynia.

Tak więc jedynym letnim transferem do klubu będzie sprowadzenie 23-letniego Janusza Gola. Wychowanek Sparty Świdnica podpisał z PGE GKS roczny kontrakt z opcją przedłużenia na kolejne lata. Będzie występował z numerem pięć na koszulce.

Zamiast niedzielnego meczu ligowego z Legią, bełchatowska drużyna zmierzy się w Krakowie z Wisłą.




Przegląd Sportowy | 2008.07.08

Patrząc na grę moich podopiecznych, dochodzę do wniosku, że musimy jeszcze większą wagę przyłożyć do gry ofensywnej.

Ostatni sparing z Wisłą Płock pokazał, że zbyt mało oddajemy strzałów i przeprowadzamy niewiele akcji ofensywnych. Ale na obozie w Niemczech na tym się skupimy.

Co do gry z tyłu, to na razie jestem zadowolony, nie mam większych zastrzeżeń do defensywy mojej drużyny. Mam problem z bramkarzami. Zostało nam tylko dwóch i na gwałt po kontuzji Sapeli musimy szukać zawodnika na tę pozycję. W tym tygodniu z urlopu wraca nasz prezes i na pewno porozmawiamy o pieniądzach na bramkarza. Chciałbym, żeby pojawił się przed wyjazdem do Niemiec, bo przynajmniej zagra w kilku sparingach.

Na pewno nie będziemy rozmawiać z Wojtkiem Kowalewskim. On już dawno określił się, że nie chce grać w Polsce. Co do Łukasza Garguły, to oczywiście, jeśli Wisła zaproponuje wyższą kwotę, to nikt nie będzie mu robił problemów z odejściem. Ja oczywiście liczę na niego, ale zdaję sobie sprawę, ze w każdej chwili może nas opuścić. Uważam, że zespół na koniec sezonu jest w stanie znaleźć się w ósemce.

Przegląd Sportowy | 2008.07.07

Łukasz Garguła zbliża się do przełomowego momentu w karierze. Pomocnik GKS Bełchatów jest już gotów do zmiany klubu, ale kwota, jakiej żądają za niego bełchatowianie jest mocno przesadzona.

1,5 miliona euro nie zapłaci nawet Austria Wiedeń, która złożyła już wstępną ofertę za piłkarza. Tyle że proponuje ponad milion mniej...

- To miłe, kiedy słyszysz, że ktoś wycenia cię na 1,5 miliona euro, ale mam świadomość, że po mistrzostwach Europy moja wartość spadła - mówi "PS" Garguła. - Trudno jednak, żeby było inaczej, przecież ja w EURO w ogóle nie grałem.

Pomocnik spodziewał się, że Leo Beenhakker da mu zagrać chociaż w ostatnim meczu - przeciwko Chorwacji. Ostatecznie selekcjoner nie zdecydował się na wpuszczenie Garguły na boisko. Uznał bowiem, że piłkarz, który w eliminacjach był bliski podstawowej jedenastki, obniżył mocno loty.

- To mi nie podcięło skrzydeł, przeciwni - dało kopniaka. Muszę pracować jeszcze ciężej, coś ulepszyć w swojej grze. Miałem dwa różne sezony. W poprzednim cały zespół grał słabiej, ja leczyłem kontuzję, a kiedy wyzdrowiałem, nie potrafiłem w pojedynkę odmienić oblicza drużyny. czuję się mocny, ale nie aż tak - wzrusza ramionami reprezentant Polski.

Niektórzy żartują, że potrafi grać tylko wtedy, kiedy u boku ma Radosława Matusiaka. Dwa sezony temu, kiedy Bełchatów walczył o mistrzostwo Polski ci dwaj piłkarze potrafili rozbić każdą defensywę w kraju. Ale po odejściu Matusiaka do Palermo Garguła nie grał już tak znakomicie.

- Nie przesadzajmy, mogę być jeszcze lepszy. Dobre występy zaliczałem nie tylko w Bełchatowie, grając z Radkiem, ale także w kadrze, kiedy w eliminacjach stawiał na mnie Leo Beenhakker - argumentuje. - Inaczej gra się, kiedy jesteś na fali, walczysz o najwyższe cele. Taki był Bełchatów pod wodzą Oresta Lenczyka dwa sezony temu. Zaskoczyliśmy wszystkich. W każdym sezonie w lidze jest "czarny koń". Wierzę, że możemy raz jeszcze stać się zespołem, który wszystkich zaskoczy - przekonuje Garguła.

Dziennik Łódzki I 7.07.2008

Dlaczego PGE GKS Bełchatów nie zrobił tego lata ani jednego transferu? Bo w kasie brakuje pieniędzy. Nieoficjalnie wiadomo, że szefowie klubu od dłuższego czasu czekają już na pieniądze od sponsora. Jak się dowiedzieliśmy, na brak przelewów z PGE mają wpływ zmiany w zarządzie koncernu. W Bełchatowie mają nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona, bo w innym przypadku bełchatowski zespół może mieć kłopoty finansowe.

W czwartek PGE GKS wyjedzie na zgrupowanie do Niemiec, więc trener Paweł Janas chce, by w najbliższych dniach pozyskać nowych piłkarzy. - Na kilku pozycjach wzmocnienia by nam się bardzo przydały - mówi trener GKS.

W sobotę jego piłkarze zremisowali bezbramkowo sparingowy mecz z Wisłą Płock, który odbył się na stadionie w Zelowie. Janas testował Adriana Bastę (Kolejarz Stróże) oraz dwóch graczy Polonii Sparty Świdnica Arkadiusza Piecha i Janusza Gola. Szans na kontrakt nie ma Piech, a Gol i Basta prawdopodobnie zostaną w Bełchatowie.

Janas ma poważne problemy z kontuzjami piłkarzy. - Łukasz Sapela złamał palec, Dawid Nowak jest po zabiegu, Artur Marciniak naciągnął staw skokowy, a Grzegorz Fonfara przechodzi rehabilitację kontuzjowanego kolana.

- Nie było też Tomka Wróbla, który brał ślub, i Pawła Magdonia, który z kolei pojechał na wesele brata - tłumaczy Janas. - Z pewnością na inaugurację ligi nie wyzdrowieją Sapela, Fonfara i Nowak.

Po raz pierwszy trenerowi Janasowi zaprezentował się Peruwiańczyk Jhoel Herrera. - Widać, że jest niezłym piłkarzem, chociaż jeszcze nie miałem okazji mu się dobrze przyjrzeć - mówi Janas. Lada dzień do Bełchatowa ma dotrzeć drugi z Peruwiańczyków, Alexander Sanchez.

Piłkarze GKS mieli szanse na zwycięstwo w sobotnim spotkaniu, ale brakowało im skuteczności. Bardzo dobre okazje zmarnowali Tomasz Jarzębowski, Dariusz Pietrasiak i Krzysztof Janus. - Zespół bardzo ciężko trenuje, dlatego gra nie była najlepsza - wyjaśnia Janas. - Najważniejsze spotkania rozegramy w czasie zgrupowania w Niemczech.

Przegląd Sportowy | 2008.06.17

Paweł Janas, były trener reprezentacji Polski, dziś poprowadzi pierwsze zajęcia swojego nowego klubu, PGE GKS Bełchatów - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Po raz ostatni Paweł Janas zasiadł na ławce rezerwowych jako trener ligowego zespołu Amiki Wronki 7 lat temu. Dwa lata temu prowadził reprezentację Polski na mistrzostwach świata. Wczoraj oficjalnie rozpoczął pracę w Bełchatowie, choć w dres jeszcze się nie przebrał. Zajęcia prowadził drugi trener Jan Złomańczuk, a "Janosik" przyglądał się im zza bocznej linii.
- Na razie chcę się przyjrzeć piłkarzom, dlatego z boku oglądam trening - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były trener kadry. - Jutro mamy badania wydolnościowe, a już w sobotę chcę sprawdzić chłopaków w meczu kontrolnym z Koroną - dodał.

Po rozstaniu się z Orestem Lenczykiem, obowiązki pierwszego trenera przejął w Bełchatowie Jan Złomańczuk. Wtedy rozpoczęły się wstępne rozmowy z potencjalnymi kandydatami na szkoleniowca PGE GKS, który poprowadziłby zespół w nowych rozgrywkach. Jednym z kandydatów był Janas. Rozmowy z "Janosikiem" zakończyły się w połowie maja. Wtedy już było wiadomo, że to on obejmie drużynę.

W poniedziałek, po godzinie 17. uśmiechnięty "Janosik" spotkał się z piłkarzami. Widać, że znajduje się w bardzo dobrej formie. Wczoraj nie mógł porozmawiać z czołowymi zawodnikami, między innymi z Łukaszem Gargułą (przebywa na mistrzostwach Europy) oraz Carlosem Costly (uczestniczy w zgrupowaniu reprezentacji Hondurasu).




Dziennik Łódzki I 2008.06.17

Paweł Janas znów został selekcjonerem, tym razem nie kadry narodowej, ale klubowej drużyny. Pierwszym i najważniejszym zadaniem nowego trenera GKS Bełchatów jest przeprowadzenie personalnej selekcji w klubie.

Dwudziestu piłkarzy chcą pozbyć się działacze GKS. Powstała lista niechcianych, a ostateczną decyzję podejmie Paweł Janas. Jest mistrzem selekcji, potrafi też podejmować szokujące decyzje, jak choćby te przed mundialem 2006, kiedy zrezygnował z Jerzego Dudka, Tomasza Kłosa czy Tomasza Frankowskiego.

Teraz podziękuje zawodnikom o niższych umiejętnościach. Na liście piłkarzy do sprzedania są m.in. Marcin Truszkowski, Bartłomiej Chwalibogowski, Piotr Klepczarek, Rafał Misztal, Jakub Feter, Radosław Stefanowicz. Problem w tym, że ofert dla wymienionych nie widać.

Jedyna oferta kupna piłkarza GKS Bełchatów dotyczy Łukasza Garguły i jej nadawcą jest Legia.

Paweł Janas wczoraj po raz pierwszy spotkał się z piłkarzami GKS Bełchatów. Byłego selekcjonera kadry i nowego trenera bełchatowskiej drużyny oficjalnie przedstawił zawodnikom w szatni dyrektor sportowy klubu Zdzisław Drobniewski.

Prezentacja nie trwała długo, może pięć minut. Trener Paweł Janas zapowiedział , że na dłuższe rozmowy z każdym zawodnikiem indywidualnie przyjdzie czas w najbliższych dniach. Były selekcjoner nie prowadził jeszcze wczorajszych zajęć piłkarzy GKS, a jedynie w cywilnym stroju oglądał je z trybun. Dziś otrzyma klubowy dres z logo GKS.

Wczorajszy trening prowadzili najbliżsi współpracownicy Pawła Janasa, czyli Jan Złomańczuk i Kamil Kiereś. Trener Złomańczuk kierował pierwszą drużyną w ostatnich meczach poprzedniego sezonu, teraz będzie asystentem Janasa.

Tej parze pomagać będzie Kamil Kiereś, długoletni szkoleniowiec grup młodzieżowych w Bełchatowie. Bramkarzami nadal zajmować się będzie Zbigniew Robakiewicz.

Na pierwszych zajęciach było wczoraj aż 34 zawodników, w tym czterech bramkarzy. Testowano pięciu młodych piłkarzy, którzy być może wzmocnią drużynę Młodej Ekstraklasy. Po zabiegu treningi wznowił Maciej Dąbrowski.

Nie było na zajęciach reprezentanta Polski Łukasza Garguły, reprezentanta Hondurasu Carlo Costly'ego oraz reprezentanta peruwiańskiej piłki Jhoela Herrery. Zawodnik ten wróci do Bełchatowa po półrocznym wypożyczeniu do Club Alianza Lima. Działacze z Bełchatowa nie są natomiast zainteresowani powrotem Alexandra Sancheza, który został wypożyczony do CD Universidad San Martín de Porres.

Na dziś zaplanowano testy, które prowadzić będzie prof. Zbigniew Jastrzębski z AWFiS w Gdańsku.

W najbliższych dniach trener Paweł Janas ustali listę zawodników, których chciałby pozyskać do drużyny. Należy życzyć udanych łowów. Można być pewnym, że myśliwy z sukcesami, jakim jest Paweł Janas, "ustrzeli" dla Bełchatowa grubego zwierza. Kołem łowieckim w GKS zarządzać będzie dyrektor klubu Zdzisław Drobniewski.




Przegląd Sportowy | 2008.05.15

Klub niemieckiej Bundesligi Energie Cottbus zainteresowany jest transferem Łukasza Garguły. Szefowie PGE GKS Bełchatów zimą nie chcieli zgodzić się na przenosiny rozgrywającego reprezentacji Polski do Wisły Kraków. Teraz czekają na konkretne oferty. Kontrakt Garguły z GKS obowiązuje do lata 2009 r.

Niemcy są skłonni wyłożyć za pomocnika PGE nawet dwa miliony euro. Ta suma zapewne ucieszyłaby szefów bełchatowskiego klubu. Zimą Garguła dostał propozycję z Wisły Kraków. Biała Gwiazda chciała zapłacić zaledwie 350 tys. euro. Wydawało sie, że sprawa jest przesądzona, ale reprezentant Polski miał zapis w kontrakcie nie pozwalający na odejście za taką kwotę. - Garguła nie jest na sprzedaż, no chyba, że ktoś wyłoży 6 milionów euro - mówił wtedy dyrektor kopalni Jacek Kaczorowski. Sam doskonale wiedział, że nikt nie da takich pieniędzy, bo Guła grał słabiej niż rok temu, kiedy GKS zdobywał wicemistrzostwo Polski.

Podawana kwota miała odstraszyć potencjalnych nabywców. Teraz jednak sytuacja jest inna. Jeśli Niemcy złożą konkretną ofertę, to szefowie PGE GKS Bełchatów, na pewno rozważą sprzedaż najlepszego piłkarza drużyny, która w przyszłym sezonie prawdopodobnie poprowadzi były selekcjoner Paweł Janas.




pilkanozna.pl | 2008.05.14

Prezes PZPN Michał Listkiewicz w towarzystwie Leo Beenhakkera i Dariusza Dziekanowskiego z loży honorowej oglądał poczynania piłkarzy Wisły Kraków i Legii Warszawa w finale Pucharu Polski. Mimo incydentu na trybunach pod koniec drugiej połowy ustępujący za cztery miesiące szef piłkarskiej centrali był pod wrażeniem organizacji imprezy, za co pochwalił firmę Remes i działaczy GKS Bełchatów.

"Mecz był bardzo emocjonujący, jednak zabrakło bramek" - ocenił prezes Listkiewicz. "Przez sto dwadzieścia minut kibice czekali na gole. Było sporo okazji, ale piłkarze nie byli skuteczni. Natomiast w rzutach karnych były ogromne emocje. Do ostatniego rzutu karnego wszyscy czekali w ogromnym napięciu. Ostatnie minuty były najpiękniejsze, bo festiwal rzutów karnych - niesamowity. Wspaniałe parady bramkarzy, pechowe strzały w poprzeczki. Zabrakło trochę tego pieprzu" - stwierdził.

"Finał niezły, aczkolwiek marzy mi się jeszcze lepszy za rok. Myślę, że jeszcze nie w Warszawie" - mówił Listkiewicz. "Oczywiście, że finał Pucharu Polski zasługuje na lepszy stadion, niż ten w Bełchatowie. Wielka słowa uznania dla miejscowych organizatorów, którzy wszystko pięknie przygotowali. Pochwały należą się również firmie Remes, która odkurzyła Puchar Polski i pokazała, że można podnieść go z upadku w jakim się znalazł" - powiedział prezes PZPN.

Firma Remes, sponsor finału Pucharu Polski, ufundowała dla najlepszego piłkarza meczu Mercedesa klasy C. Po głosowaniu dziennikarzy wyszło na jaw, że zwycięzcą został pomocnik Legii Warszawa, Roger Guerreiro. "Moim zdaniem, było trzech piłkarzy, którzy byli najlepsi podczas finału, czyli Roger, Astiz i Cleber. W tej trójce należało szukać zawodnika meczu. Roger chyba zasłużenie otrzymał Mercedesa, ale gdyby były trzy auta, to wymienieni wcześniej zawodnicy by je otrzymali" - zapewnił Listkiewicz.




Polska.pl | 2008-05-13

Były selekcjoner polskiej reprezentacji piłkarskiej Paweł Janas zostanie prawdopodobnie szkoleniowcem PGE GKS Bełchatów - informuje "Przegląd Sportowy". Według gazety, rozmowy w sprawie objęcia przez Janasa bełchatowskiej drużyny wkroczyły właśnie w decydującą fazę.

Tuż po tym, jak Orest Lenczyk pożegnał się z GKS Bełchatów, zarząd klubu powierzył tymczasowo funkcję pierwszego trenera Janowi Złomańczukowi. Tuż po spotkaniu bełchatowian z Cracovią, Złomańczuk oświadczył jednak, iż "kończy przygodę z ekstraklasą". Teraz funkcję pierwszego szkoleniowca miałby przejąć Paweł Janas.

Działacze z Bełchatowa już od dłuższego czasu szukali trenera, który legitymowałby się sporym doświadczeniem szkoleniowym. Mówiono m.in. o Czesławie Michniewiczu, jednak ostatecznie miałby nim zostać Paweł Janas. Zainteresowanie klubu tym trenerem potwierdził prezes GKS Andrzej Zalejski, który zaznaczył, że obecnie trwają negocjacje z byłym szkoleniowcem drużyny narodowej.

Według gazety, Paweł Janas wstępnie zaakceptował warunki oferowane przez GKS Bełchatów. Złożenie swojego podpisu na kontrakcie uzależnia jednak od rozmowy z właścicielem kieleckiej Korony, Krzysztofem Klickim.

Paweł Janas podjął rozmowy z bełchatowską drużyną ze względu na niepewną sytuację w kieleckim klubie. Na razie nie wiadomo bowiem, jakie sankcje grożą Koronie za udział w aferze korupcyjnej. Dotychczasowy sponsor - Krzysztof Klicki, zrezygnował z finansowania klubu i nic nie wskazuje, aby miał zmienić zdanie w tej sprawie.




PAP | 2008.05.10 21:23

GKS Bełchatów w ostatnim spotkaniu w sezonie zremisował z Cracovią Kraków 1:1. Mecz zaczął się w ostatnim kwadransie. Ostatecznie podział punktów po bramkach Polczaka i Dziedzica.

W ostatniej kolejce Orange Ekstraklasy w Bełchatowie spotkały się zespoły, które w końcowej klasyfikacji mogły zająć co najwyżej siódme miejsce. Przed meczem dziewiąty w rozgrywkach PGE GKS miał punkt straty do ósmej Cracovii i dwa punkty mniej od siódmego Górnika Zabrze, który rozgrywki kończył w pobliskiej Łodzi na boisku zdegradowanego z ekstraklasy Widzewa.

Drużyny wyszły na boisko w koszulkach z logo Olimpiad Specjalnych, włączając się tym samym do obchodów Europejskiego Tygodnia Piłki Nożnej Olimpiad Specjalnych.

W pierwszej połowie więcej sytuacji bramkowych stworzyli sobie piłkarze z Krakowa. Najlepsze zmarnowali Dariusz Pawlusiński i Bartlomiej Dudzic. Pierwszy przegrał pojedynek sam na sam z Łukaszem Sapelą, drugi po dośrodkowaniu Arpada Majorosa nie trafił w piłkę będąc pięć metrów przed pustą bramką. Po drugiej stronie boiska najbliżej szczęścia był Carlo Costly, lecz po jego główce piłka przeleciała nad poprzeczką.

W drugiej połowie zespoły zdobyły po jednym golu. W 78. minucie goście objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym w ogromnym zamieszaniu najwięcej zimnej krwi zachował Piotr Polczak, który strzałem z pola bramkowego pokonał Sapelę. Cztery minuty później w polu karnym Cracovii Łukasz Tupalski sfaulował Janusza Dziedzica, który po chwili ustawił piłkę jedenaście metrów od stojącego w bramce Sławomira Olszewskiego. Golkiper Cracovii obronił pierwszy strzał Dziedzica, jednak przy dobitce był już bezradny. br>



www.sport.pl | 11.05.2008

PGE GKS: Jaki sezon, takie zakończenie

W ostatnim meczu drużyna z Bełchatowa nie była w stanie pokonać ligowego średniaka, jakim jest Cracovia. Dlatego sezon trzeba uznać za jedno wielkie rozczarowanie.

Trener Jan Złomańczuk, który pojedynkiem z Cracovią zakończył prowadzenie zespołu, wystawił praktycznie najsilniejszy skład GKS. Jedynym mniej doświadczonym piłkarzem był Krzysztof Janus. Wypadł jednak słabo, a jego zmiennik Mariusz Zawodziński wręcz osłabił drużynę.

Jako stoper zagrał Paweł Magdoń, który już po kilku minutach tak podawał do własnego bramkarza, że piłkę przejął Dariusz Pawlusiński. Jednak Łukasz Sapela uratował swój zespół od straty gola.

Najlepszym zawodnikiem GKS był w sobotę Patryk Rachwał. Ten defensywny pomocnik już w kolejnym spotkaniu gra niemal bezbłędnie. Jest skuteczny w odbiorze i poprawnie rozgrywa piłkę w środku boiska. Gdyby jeszcze był bardziej kreatywny, mógłby zostać prawdziwym liderem.

Mimo dobrych okazji bramki znów nie zdobył Mariusz Ujek. W sobotę był nawet sam na sam ze Sławomirem Olszewskim, ale strzelił prosto w niego. Także Carlo Costly potwierdził, że ma bardzo poważne problemy ze skutecznością. Honduranin miał kilka szans, ale żadnej z nich nie wykorzystał. Trudno się dziwić, skoro ani razu nie uderzył w światło bramki. Trzeci z napastników GKS, trapiony kontuzjami Janusz Dziedzic, wywalczył rzut karny, dzięki czemu Bełchatów uratował w ostatnim meczu sezonu remis. Wprawdzie pierwszy strzał poszkodowanego Olszewski obronił, ale przy poprawce nie miał szans.

To nie było dla bełchatowskiego klubu wymarzone zakończenie sezonu. Z walki o siódmą pozycję w tabeli nic nie wyszło - wicemistrz Polski musiał zadowolić się dopiero dziewiątym miejscem. Piłkarze naprawdę starali się, ale niewiele im wychodziło, dlatego ostatni mecz był nudny.

Rozczarowania nie krył Jacek Popek: - Remis nie jest dla nas zadowalającym rezultatem. Wciąż nasza gra nie wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Staramy się, próbujemy różnych rozwiązań i niewiele z tego wynika. Może to nie był nasz najlepszy mecz, ale daliśmy z siebie wszystko. Chcieliśmy zdobyć komplet punktów, ale się nie udało. Pozostaje liczyć na to, że w przyszłym sezonie szczęście będzie nam bardziej sprzyjać - optymistycznie kończy Popek.




Gazeta Wyborcza | 1.05. 2008

Dwie drużyny, którym nie grozi ani gra w europejskich pucharach, ani spadek, spotkają się w sobotę w Bełchatowie

Dobiega końca runda jesienna Orange Ekstraklasy. Zespół PGE GKS zajmuje bezpieczne miejsce w środku tabeli i walczy praktycznie tylko o premie. Piłkarze nie ukrywają, że runda jesienna mogłaby się już dla nich skończyć. Widać to było tydzień temu w spotkaniu z ŁKS, przegranym 0:2. W podobnej sytuacji jest sobotni przeciwnik Górnik Zabrze, który w tabeli ekstraklasy jest siódmy i wyprzedza zespół z Bełchatowa trzema punktami.

Po stronie strat PGE GKS, oprócz dorobku punktowego po ostatnim meczu, musi dopisać stratę dwóch podstawowych zawodników, którzy będą musieli pauzować za kartki. W sobotnim pojedynku z Górnikiem Zabrze nie zagrają Dariusz Pietrasiak i Tomasz Jarzębowski. - Puściły mi nerwy i niewiele mogę w tej chwili zrobić - mówi Pietrasiak. - Z mojej strony było to zachowanie głupie i nieodpowiednie. Jednak gdy piłkarz popełni błąd, są przewidziane konsekwencje. Sędzia jest praktycznie bezkarny - irytuje się obrońca GKS.

Trenerowi Janowi Złomańczukowi bardzo trudno będzie uzupełnić lukę w składzie. W środę giekaesiacy rozegrali wewnętrzny sparing - drużyna z Łukaszem Gargułą była wyraźnie silniejsza. Obok reprezentacyjnego pomocnika zagrał Kamil Poźniak, który prawdopodobnie zastąpi w składzie Jarzębowskiego. Wszystko wskazuje, że od pierwszej minuty na prawym skrzydle zagra Krzysztof Janus, dla którego byłby to kolejny występ od pierwszej minuty. Ten gracz pozyskany w zimowej przerwie przez bełchatowski klub wygrywa ostatnio rywalizację z Tomaszem Wróblem, dotąd podstawowym zawodnikiem GKS. Wróbla, a także Dawida Nowaka chce pozyskać warszawska Legia.

Działacze z Bełchatowa myślą już o kolejnym sezonie. W ostatnim sparingu testowani byli czterej nowi zawodnicy. Żaden z nich nie skończył jeszcze 20 lat.

Mecz z Górnikiem będzie dla bełchatowian rewanżem za porażkę w pierwszej rundzie (0:2). Trenerzy kolejny raz sprawdzą zmienników, bowiem tacy zawodnicy, jak Janus, Poźniak, Maciej Dąbrowski czy Mateusz Cetnarski mają w przyszłym sezonie stać się podstawowymi zawodnikami GKS.

Do składu gospodarzy wraca Mariusz Ujek. W meczu z ŁKS nie zagrał z powodu urazu, ale jest już zdrowy i będzie mógł zagrać w podstawowej jedenastce składzie. Ujek w swoim ostatnim występie przeciwko Ruchowi z konieczności został ustawiony na prawym skrzydle i... zaliczył najlepszy występ w tym sezonie. Musi jednak uważać, bowiem jesienią w Zabrzu grał tylko 47 minut, ponieważ zobaczył czerwoną kartkę za obrażenie sędziego Marcina Szulca z Warszawy.

Bełchatowscy kibice nie obejrzą w barwach Górnika Tomasza Hajty i również pauzującego za kartki Serba Marko Bajića.

Początek meczu o godz. 18.




Gazeta Wyborcza | 29.04.2008

Drużyna z Bełchatowa straciła w Łodzi trzy punkty i dwóch zawodników. W sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze zabraknie Dariusza Pietrasiaka i Tomasza Jarzębowskiego, którzy zostali ukarani kartkami

Już w doliczonym czasie z boiska został usunięty Pietrasiak, który wyzywał sędziego. - Nie wytrzymałem nerwowo w sytuacji, kiedy mecz praktycznie już się skończył - mówi rozgoryczony Pietrasiak. - Sędzia wskazał na jedenasty metr za rzekomy faul Edwarda Cecotowi, który interweniował jak najbardziej prawidłowo. Moje zachowanie było nieodpowiednie i teraz bardzo tego żałuję. Nie zagram przynajmniej w jednym meczu, ale jeszcze nie jest to przesądzone. Każdy faul taktyczny jest rozpatrywany osobno i kary bywają za to różne.

Zadowolony z występu z ŁKS nie był też bramkarz GKS Łukasz Sapela. Golkiper z Bełchatowa faulował w polu karnym Ensara Arifovicia. Sędzia z Warszawy bez wahania podyktował karnego i jak pokazują powtórki sytuacji, arbiter tym razem się nie pomylił. Także Sapela nie ma wątpliwości, że karny, po którym łodzianie objęli prowadzenie, gospodarzom się należał. - W takich sytuacjach sędziowie praktycznie zawsze odgwizdują jedenastkę - komentuje Sapela. - Wprawdzie ręce miałem przyciśnięte do klatki piersiowej, ale Arifović wiedział, jak w tej sytuacji się zachować. Dlatego sędzia nie miał wątpliwości. Moja interwencja była odrobinę spóźniona, jednak starałem się skrócić kąt i musiałem wyjść z linii bramkowej. Najgorsze jest to, że przegraliśmy 2:0 mecz, w którym nie licząc jedenastek, rywale nie oddali na moją bramkę praktycznie ani jednego strzału - podsumowuje bramkarz GKS. Sapela jednak z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Wyraźnie widać, że praca z doświadczonym trenerem jakim jest Zbigniew Robakiewicz przynosi oczekiwane rezultaty.

W najbliższym meczu z Górnikiem Zabrze za kartki oprócz wspomnianego Pietrasiaka nie będzie mógł dodatkowo wystąpić jeszcze Jarzębowski. Mariusz Ujek, który w dzień przed meczem z ŁKS doznał urazu, wciąż narzeka na ból mięśnia. Jego występ w meczu z Górnikiem stoi w tej chwili pod znakiem zapytania.




Dziennik Łódzki | 30.04.2008

Piłkarze PGE GKS Bełchatów mogą skończyć sezon na siódmym miejscu. Jeśli jednak będą spisywać się słabo, wylądują na dziewiątej lokacie.

Miejsce w górnej połowie tabeli ekstraklasy nie jest satysfakcjonujące dla właściciela bełchatowskiego klubu, ale może choć trochę poprawić nastrój. Na razie gracze trenera Jana Złomańczuka zajmują ósmą lokatę, ale bardzo naciska na nich Cracovia.

Z układu tabeli widać, że bełchatowianie nie mają już szans na piątą lokatę, a na szóstą - wyłącznie teoretyczne. Wicemistrzom Polski nie grozi właściwie także spadek na dziesiąte miejsce.

Z trzech zespołów walczących o siódme miejsce, bełchatowianie mają najlepszy układ spotkań, bo z Górnikiem Zabrze i Cracovią grają na własnym stadionie, a jedyny mecz wyjazdowy mają w Sosnowcu ze zdegradowanym już Zagłębiem. Górnik, który w najbliższej kolejce zagra w Bełchatowie, później podejmie Zagłębie Lubin, a sezon zakończy na Widzewie. Cracovia w sobotę zmierzy się z Zagłębiem Lubin na własnym stadionie, w środę zagra w Wodzisławiu, a w ostatniej kolejce przyjedzie do Bełchatowa.

Z tych trzech zespołów najbardziej na miejscu w ósemce z pewnością zależy piłkarzom Górnika Zabrze, którzy blisko 70 procent zarobków mają wypłacanych w formie premii za miejsce w górnej połowie tabeli ekstraklasy. Ostatnie trzy spotkania znacząco zdecydują zatem o zarobkach zabrzańskich piłkarzy. Takich umów nie ma w Bełchatowie i Krakowie, ale ambicji piłkarzom obu klubów z pewnością nie zabraknie. Najkorzystniejszy układ meczów ma Bełchatów, dlatego kibice GKS wierzą, że to ich ulubieńcy zakończą sezon na siódmym miejscu




Sport.pl | 27.04.2008

Trzy punkty zdobyte w spotkaniu z GKS Bełchatów bardzo przybliżyły ŁKS do utrzymania w ekstraklasie. Gospodarzom nie przeszkodziło nawet to, że grali bez dopingu swoich kibiców, choć na trybunie głównej pojawiło się kilkaset osób.

Przez pół godziny puste trybuny bardziej zdeprymowały gospodarzy, którzy mieli problemy z wymienieniem trzech celnych podań. Bełchatowianie za to grali niczym profesorowie, długo utrzymując się przy piłce i zamykając ŁKS na jego połowie. Mieli fantastyczną okazję do objęcia prowadzenia, ale zmarnował ją Łukasz Garguła. Reprezentant Polski znalazł się sam na sam z bramkarzem, miał bardzo dużo czasu, ale kopnął prosto w Bogusława Wyparłę. To była przełomowa akcja spotkania, bo gdyby GKS zdobył gola, łodzianie chyba nie byliby w stanie się podnieść. Dlaczego? - Bo gra nam dziś nie szła - przyznał trener Marek Marek Chojnacki. - Ale jak nie można wygrać umiejętnościami, to trzeba w inny sposób.

Jego podopieczni strzelili dwa gole z rzutów karnych, które zostały podyktowane w mało groźnych sytuacjach już w doliczonym czasie gry - w pierwszej i drugiej połowie. Najpierw Łukasz Sapela wpadł w nogi Ensar Arifović, który miał małe szanse, żeby dojść do piłki. Goście nawet nie protestowali. Za drugim razem Dariusz Pietrasiak wybił piłkę Robertowi Szczotowi. Ten się przewrócił, a sędzia Artur Radziszewski po krótkim wahaniu podyktował jedenastkę. Spotkało się to z wielkimi protestami bełchatowian, którzy nie chcieli się pogodzić z taką decyzją. Żółtą kartkę zobaczył były ełkaesiak Janusz Dziedzic, a czerwoną - Pietrasiak. Karnego wykorzystał Szczot, a pierwszego - Łukasz Madej.

Na pewno nie można napisać, że ŁKS wygrał zasłużenie, bo piłkarsko był gorszy od przeciwnika. Ale miał przewagę, bo bardziej chciał wygrać. - Bo my musimy - najtrafniej podsumował spotkanie Chojnacki. Jego podopieczni włożyli w to spotkania więcej zaangażowania i waleczności.

Nie można tego powiedzieć o bełchatowianach, którzy grali ładniej, ale za to punktów w futbolu nie ma. Jan Złomańczuk za stratę punktów obwiniał Dawida Nowaka, który po przerwie zmarnował dwie świetne szanse (ŁKS takich nie miał). - Tej klasy zawodnik musi zdobyć gola z ośmiu czy dziewięciu metrów - twierdził trener GKS. Drużyna z Bełchatowa grała tak, jak jej lider Garguła. Widać było, że umiejętnościami przewyższa wszystkich, ale pożytku z niego było niewiele.




gazeta.pl | 27.04.2008

W ostatnich w tym sezonie derbach województwa ŁKS pokonał PGE GKS Bełchatów. - Do utrzymania w lidze brakuje nam już tylko czterech punktów - twierdzi Marek Chojnacki, trener łódzkiej drużyny

Na stadionie przy alei Unii po raz ostatni mecz bez udziału publiczności rozegrano prawie sześć lat temu. Wówczas gospodarze przegrali z RKS Radomsko 0:1. Tym razem sytuacja się jednak nie powtórzyła. Łodzianie wygrali i po raz pierwszy od dawna znaleźli się ponad strefą zagrożoną degradacją. Nad przedostatnim w tabeli Widzewem mają już cztery punkty przewagi.

Spotkanie ŁKS z PGE GKS Bełchatów bardziej przypominało sparing, bo na trybunach pojawili się jedynie dziennikarze oraz działacze obu klubów. W sobotę uważnym obserwatorem tego, co działo się przy al. Unii był Roman Kostrzewski. Przedstawiciel PZPN nie miał jednak żadnych zastrzeżeń, bo gospodarze wzorowo wywiązali się z sankcji i nie wpuścili kibiców na stadion. Sympatycy drużyny z al. Unii przez całe spotkanie jednak dopingowali swoich piłkarzy, ale zza ogrodzenia. Po meczu piłkarze pobiegli na szczyt zajmowanej tradycyjnie przez fanów Galery, aby stamtąd podziękować swoim kibicom.

ŁKS wygrał, choć w przekroju całego spotkania był tylko momentami równorzędnym rywalem dla wicemistrzów Polski. Łodzianie oddali zaledwie dwa strzały celne. O dziwo, oba z rzutów karnych, po których zapewnili sobie szóste zwycięstwo w tym sezonie.

Przez większą część gry stroną atakującą byli goście, którzy już po 17 minutach powinni cieszyć się z prowadzenia. Tomasz Jarzębowski zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Łukasza Garguły. Reprezentacyjny pomocnik zwodem posadził na ziemi Roberta Szczota, a następnie strzelił, ale Bogusław Wyparło końcem buta odbił piłkę.

Wcześniej bramkę łodzian strzałami z dystansu niepokoili Krzysztof Janus i Patryk Rachwał, ale bez efektów. Podopieczni trenera Marka Chojnackiego w premierowych 30 minutach sprawiali wrażenie spiętych. Nie mieli żadnego pomysłu na zawiązanie akcji ofensywnych, a w poczynaniach defensywnych widać było brak Mladena Kaszczelana. Zastępujący Czarnogórca Brazylijczyk Andreson nie imponował szybkością, dlatego nie zawsze w porę przerywał akcje bełchatowian.

Gospodarze zagrozili bramce Łukasza Sapeli dopiero tuż przed przerwą. W 39 min z obrońcami GKS łatwo poradził sobie Szczot, który zagrał do Jovinio. Brazylijczykowi piłka jednak odskoczyła od nogi, do której najbliżej miał Sapela. Trzy minuty później Łukasz Madej wrzucił piłkę z prawej strony w pole karne. Pobiegł do niej Ensar Arifović, którego sfaulował bramkarz GKS. Wykonawcą rzutu karnego był Madej. To czwarty gol pomocnika ŁKS z jedenastu metrów w tym sezonie.

PGE GKS przez większą część drugiej połowy próbował odrobić straty, ale nawet jak prowadził grę - niewiele z tego wynikało. Trener Jan Złomańczuk w miejsce Janusa wprowadził do gry Dawida Nowaka, który był autorem dwóch najgroźniejszych akcji bełchatowian. Przy pierwszej sytuacji jego strzał w ostatniej chwili sparował Wyparło, a przy drugiej - młody napastnik PGE GKS nie trafił w piłkę będąc zaledwie siedem metrów od bramki łodzian.

Wyparło w swoich interwencjach był bardzo pewny, choć na najwyższą próbę też nie został wystawiony. - Mecz był przeciętnym widowiskiem, a nam na początku spotkania brakowało zdecydowania - nie ukrywał po spotkaniu bramkarz łodzian.

Gra toczyła się w leniwym tempie, a ciekawych akcji było jak na lekarstwo. Drużynie z Bełchatowa niewiele pomogła też zmiana Carlo Costly'ego na Janusza Dziedzica. Reprezentant Hondurasu wprawdzie wygrał wszystkie pojedynki główkowe, lecz nie oddał żadnego celnego strzału.

Już w doliczonym czasie gry ŁKS zdobył drugiego gola. Wbiegającego w pole karne Szczota nieprzepisowo zatrzymał Edward Cecot i sędzia bez wahania wskazał na rzut karny. Goście nie mogli się z taką decyzją pogodzić i Dariusz Pietrasiak za dyskusję z arbitrem zobaczył czerwoną kartkę i musiał zejść z boiska. Rzut karny pewnie wykorzystał Szczot. Być może to jeden z jego ostatnich występów w ŁKS, bo od nowego sezonu pomocnik łodzian ma grać w Śląsku Wrocław.




PAP | 2008.04.26

Bez kibiców, bez emocji, ale bliżej utrzymania. Tak zakończył się dla ŁKS mecz z GKS Bełchatów. Decydujące bramki w derbach regionu łódzkiego padły po rzutach karnych.

Spotkanie piłkarzy ŁKS Łódź i PGE GKS Bełchatów odbywało się w specyficznych warunkach. Z powodu złego zachowania publiczności na meczu ŁKS z Widzewem Komisja Ligi Ekstraklasy S.A. postanowiła, że dwa kolejne mecze na obiekcie przy al. Unii odbędą się bez udziału publiczności. W sobotę na trybunach pojawili się więc jedynie pracownicy i sponsorzy klubu, rodziny zawodników, dziennikarze i służby porządkowe. Pozostałe miejsca były puste.
Przed meczem piłkarze ŁKS otrzymali Puchar im. Leszka Jezierskiego ufundowany przez redakcję gazety "Polska Dziennik Łódzki". Była to nagroda za wygraną 2:0 z Widzewem w niedawnych derbach Łodzi. Puchar wręczała Henryka Jezierska, żona zmarłego w styczniu legendarnego szkoleniowca.

Trenerzy obu drużyn nie mogli w sobotę skorzystać ze wszystkich zawodników. W ŁKS zabrakło pauzującego za kartki Mladena Kascelana a w PGE GKS kontuzjowanego Mariusza Ujka.

W pierwszej połowie niewiele się działo. Obie drużyny stworzyły po jednej groźnej sytuacji. Bramkę dla PGE GKS mógł zdobyć Łukasz Garguła, jednak przegrał pojedynek z bramkarzem ŁKS. Gospodarze jedyną okazję zamienili na gola. W 41. minucie, po akcji Łukasza Madeja, piłka trafiła do Ensara Arifovicia, który przed linia końcową boiska został sfaulowany przez Łukasza Sapelę. Rzut karny na gola zamienił Madej.

Druga połowa była podobna do pierwszej części spotkania. Sytuacji podbramkowych było niewiele a w doliczonym czasie gry ŁKS znów zdobył gola z rzutu karnego. Wbiegającego w pole karne Roberta Szczota nieprzepisowo zatrzymał Dariusz Pietrasiak, który chwilę później zobaczył czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Poszkodowany Szczot został na murawie i pokonał Sapelę strzałem z jedenastu metrów.




Przegląd Sportowy | 2008.04.24

Szefowie PGE GKS Bełchatów przyznają, że po Łukasza Gargułę zgłosiła się Legia Warszawa. Cena wywoławcza 2 miliony euro. Wisła Kraków też chce Gargułę, ale obrała inną taktykę. Oferty jeszcze nie składa, licząc na skuteczny finisz po finałach EURO - pisze "Przegląd Sportowy".

"Mamy wstępną ofertę z Legii. To jedyna propozycja jaka wpłynęła do klubu w sprawie Garguły" - przyznaje dyrektor sportowy klubu Zdzisław Drobniewski, który został wyznaczony do prowadzenia sprawy Garguły.
W lutym Garguła koniecznie chciał przejść do Wisły, ale okazało się, że kwota odstępnego w wysokości 300 tysięcy przy ubiegłorocznej modyfikacji umowy zniknęła z jego kontraktu. Okazało się, że piłkarz bezwiednie podpisał zgodę na zniesienie klauzuli i nie zabrał z klubu nawet kopii tego dokumentu. Dlatego szef kopalni Bełchatów, do której należy klub, stwierdził, że odda Gargułę, jeżeli ktoś zapłaci 6 mln euro. W rzeczywistości chodzi jednak o sumę nawet kilka razy niższą.

"Na pytanie o cenę Garguły odpowiadamy: dwa miliony euro, ale jest to kwota do negocjacji" - zastrzega nowy prezes Bełchatowa Andrzej Zalejski. To oznacza, że cenę zapewne można zbić nawet do 1,5 mln euro, choć ostatecznie wiele zależy od tego, czy Garguła znajdzie się w kadrze na EURO.




PAP | 2008.04.23

Korupcja jest zjawiskiem ohydnym i absolutnie niedopuszczalnym. Jestem za abolicją dla klubów i jednocześnie za bezwzględnym karaniem osób odpowiedzialnych za korupcję - powiedział prezes PGE GKS Bełchatów Andrzej Zalejski.

Przez kilka dni kibice wicemistrzów Polski drogą elektroniczną mogli przesyłać pytania do prezesa. Odpowiedzi Zalejskiego zostały w środę opublikowane na oficjalnej stronie internetowej klubu. Prezes wypowiedział się m.in. na temat korupcji w polskim futbolu i przyszłości PGE GKS. "Korupcja jest zjawiskiem ohydnym i absolutnie niedopuszczalnym. W szczególności wypacza sens rywalizacji sportowej, której głównym atutem jest właśnie niepewność wyniku. Jestem za abolicją dla klubów i jednocześnie za bezwzględnym karaniem osób odpowiedzialnych za korupcję" - stwierdził Zalejski.

Zapowiedział, że klub będzie zdecydowanie walczył ze stadionowymi chuliganami. Dali oni znać o sobie podczas ostatniego meczu PGE GKS z Ruchem Chorzów, który został przerwany przez sędziego na dwie minuty, gdy kilkunastu chuliganów wyłamało ogrodzenie i wbiegło na murawę stadionu. Zalejski poinformował, że władze klubu wystąpiły już z oficjalnym zawiadomieniem do policji o popełnieniu przestępstwa oraz z wnioskiem o ściganie sprawców. Dowodem w sprawie mają być m.in. nagrania
Sponsorzy:

Partnerzy:
All Rights Reserved 2007 GKS "Bełchatów" SSA